Ulica Szeroka 8
Chodzą słuchy, że w baranowickim Pałacu można spotkać dwie zjawy, Białą i Czarną Damę. Z wiadomych przyczyn, na wspólny spacer zaprosiliśmy tylko jedną z Pań. „Pod rękę z Białą Damą” to cykl artykułów mających na celu wspólną wędrówkę śladami historii i dawnych opowieści, których bohaterami jest Pałac w Baranowicach i jego mieszkańcy.
Spacerując ulicami Starego Miasta, na każdym kroku spotkać możemy miejsca historyczne, zabytkowe, trwałe ślady pamięci. Chociaż zazwyczaj mijamy je bez słowa – w drodze do szkoły, pracy, domu, to nieprzerwanie tworzą zabudowę żorskiego krajobrazu. Tuż obok Rynku znajduje się obiekt dość nieoczywisty, a w pośpiechu łatwo przeoczyć jego piękno. To właśnie w tym miejscu, kilka dobrych lat temu próbowałem kupić garnitur na studniówkę. Zostało wspomnienie, ślad po szyldzie, puste witryny. Kamienica wygląda na całkowicie opuszczoną, z pewnością tęskniąc za czasami, kiedy tętniło w niej życie.
Dlaczego wiec uznałem, że ten niepozorny (na pierwszy rzut oka) budynek, będzie idealnym miejscem do postawienia pierwszego kroku na naszej mapie wspomnień?
Mało kto wie, nieruchomość wpisana do rejestru zabytków województwa śląskiego pod numerem A/1047/22 przez pewien czas była własnością rodziny Durantów. Tej samej, która przez ponad sto lat organizowała życie w baranowickim pałacu. W 1878 r. po awansie na stopień majora baron Hans von Durant przeszedł w stan spoczynku i od tego czasu stale przebywał w swoich dobrach, powiększając je o miejską rezydencję. Na początku XIX wieku w modzie było, oprócz wiejskiego dworku, posiadanie również kamienicy, których popularność podyktowana była postępującą industrializacją i rozwojem miast. Bycie właścicielem takiej rezydencji, usadowionej kilka kroków od Ratusza, było z pewnością wygodniejsze niż trudy ciągłego podróżowania. Można było osobiście obserwować życie na Rynku, być na bieżąco z pilnymi sprawami, znajdować się w samym centrum najważniejszych miejskich wydarzeń.
Kamienica przy obecnej ulicy Szerokiej ma dwa piętra wysokości i właściwie zajmuje całą długość posesji, ciągnąc się aż do równoległej, biegnącej z tyłu ulicy Bramkowej. Już w tamtych czasach był to okazały obiekt. Wysoka kamienica wyróżniała się na tle Domów na Rynku, które w większości były jednopiętrowe i miały wysokie, spadziste dachy. W księgach wieczystych (Grundbuch nr 55) nazwisko Hansa von Duranta po raz pierwszy pojawia się 4 maja 1895 roku. Również na planie miasta z roku 1906 widnieje informacja, że posesja jest własnością rodziny barona. Ostatecznie w 1910 roku zostaje sprzedana przez spadkobiercę majątku - Constantina von Duranta de Sénégas za ponad 32 tysiące marek. I chociaż letnia rezydencja baronów nie może konkurować ze wspaniałymi kamienicami dużych miast, jej elementy, dbałość o szczegóły, secesyjne zdobienia, małe twarze cherubinów - zachwycają do dziś. Tym bardziej że nie są to zbyt częste widoki spotykane w naszym mieście.Co ciekawe, kamienicę przy ulicy Szerokiej zdobiła również attyka zakończona kamiennymi figurkami bogiń płodności. Taki górny element konstrukcyjny budynku przybierać może różne formy, od prostych ścianek, aż po rzeźbiarskiej formy, czy rzędy sterczyn. I chociaż jej podstawową funkcją jest ta dekoracyjna, attyka może chronić również przed przenoszeniem się pożaru z jednego budynku na drugi. Co z pewnością powinno być obowiązkiem w mieście ognia… Szkoda jedynie, że kamienne figury nie zachowały się do naszych czasów, co nie może dziwić, po tym, jak żorska Starówka ucierpiała podczas działań wojennych.
Kto wie, może „durantową” kamienicę będącą niemym świadkiem wydarzeń z historii naszego miasta, również czekają w przyszłości zmiany. I tak jak Pałac, powróci do dawnej świetności.
Na podstawie materiałów Jana Delowicza.
Tekst: Paweł Kosiorek