22 września 2017 r. na Śmieszku odbyło się II spotkanie w ramach inicjatywy Stowarzyszenia na Rzecz Kultury "Kantata" i Klubu "Meander" pn. "Muzyczne retrospekcje kajakowe, czyli muzyczne spotkania z podróżnikami i przygodą".
Pisemną relację z wydarzenia przygotował Dariusz Filak. Zapraszamy również do galerii zdjęć autorstwa Piotra Krówki.
PRZYSTAŃ ŚMIESZEK:
Druga połowa września, to czas kiedy wszyscy żeglarze powolutku wracają do przystani. Powód jest prosty. Lato powolutku żegna nas. A pani jesień nie zawsze jest łaskawa. Pomimo tego, że jest coś takiego jak złota polska jesień, która w tym roku jest niestety mniej łaskawa dla małego człowieczka. Od początku września mamy mało przyjemną pogodę. Często pada deszcz. Jest chłodno. Wielu Polaków musi się zmagać z lokalnymi podtopieniami. Taką mamy tegoroczną aurę jesienną. Czas więc zwinąć żagle. Postawić kajaki na sztorc i czekać aż przyjedzie sympatyczna, ciepła wiosna.
W piątek aura była bardzo kapryśna. Przez cały dzień padał deszcz. Było dosyć chłodno. Jednak pod wieczór na moment zaświeciło słoneczko. Pomyślałem sobie, czyżby dobry Bóg był łaskawy dla organizatorów Muzycznych retrospekcji kajakowych, czyli muzycznych spotkań z podróżnikami i przygodą. Po raz kolejny odbyło się spotkanie na letniej scenie plenerowej – Hangar WOPR na Śmieszku. Frekwencja dopisała, ponieważ przyszło na to spotkanie około 80 osób. Większość stanowiła młodzież. To dobry znak, ponieważ można się domyślić, że amatorów kajakowego pływania nie zabraknie. Inicjatorami imprezy byli: Stowarzyszenie na Rzecz Kultury KANTATA oraz klub Meander. Przez ponad dwie godziny atrakcji nie brakowało. W programie bowiem były: pokazy slajdów z podróży po fiordach norweskich. Amatorzy pływania kajakowego mogli zapoznać się z technikami tych wodnych wehikułów. Dla co odważniejszych była możliwość spróbowania swoich umiejętności pływania w kajaku morskim i to pod czujnym okiem instruktora.
Dodatkową atrakcją tego wieczoru było wspólne ognisko w rytm i przy słowach piosenek zespołu MuzyKajaka.
Tak jak już nieraz pisałem, ja tę grupę bardzo lubię. Śpiewają o podróżach kajakowych. Między innymi chwalą się, wiosło to ich żona. Że tak napiszę, tak po przyjacielsku, każdy ma jakiegoś bzika. W tym przypadku jest on naprawdę sympatyczny.
Pozwolę sobie przypomnieć, że grupa ta ma na swym koncie płytę. Ja zostałem nią obdarowany w ubiegłym roku.
I szczerze ją polecam na te nadchodzące chłodne dni. Posłuchajcie, warto.
Wieczór był sympatyczny. Miło, że tyle osób przyszło na pożegnanie sezonu kajakowego. Do wiosny jest stosunkowo niedaleko. Tylko kilka miesięcy. Potem znowu można wsiąść do kajaka i wyruszyć w rejs. Będzie okazja zaśpiewać piosenkę "Wiosło mam za żonę, wiosło mam we krwi". Także polecam przyszłoroczny sezon kajakowy. A już za rok znowu się spotkamy na wrześniowym pożegnaniu lata kajakowego w przystani Żory.
Dariusz Filak - MOK Żory